Sobota, 7 listopada 2009
Kategoria Trening
Mokra szosa.
Nie było tak źle z tą pogodą z rana. Mokro ale była nadzieja na w miarę stabilną pogodę. Niestety szybko zaczęło mżyć i w takich niespecjalnych warunkach przejechaliśmy większą część dystansu. Tempo może nie jakieś zabójcze ale lekko też nie było. Robert i Skrzynia dostawali kopa energetycznego na podjazdach i uciekali, a my z Kubakiem staraliśmy się trzymać im koło. Nie ma cudów ale na pewno lepiej się dzisiaj czułem niż na pamiętnym Rabsztynie.
Na pewno jestem wypoczęty od treningów bo tętna mi takie dzisiaj wskakiwały, że obłęd. Jeżeli tylko ten puls nie jest oznaką nadchodzącej choroby (nie czuję aby tak miało być) to trzeba będzie skorygować strefy. Poza tym nic specjalnego, pomału zaczynam wciągać się w wir treningów. Zobaczymy na jak długo starczy zapału.
Na pewno jestem wypoczęty od treningów bo tętna mi takie dzisiaj wskakiwały, że obłęd. Jeżeli tylko ten puls nie jest oznaką nadchodzącej choroby (nie czuję aby tak miało być) to trzeba będzie skorygować strefy. Poza tym nic specjalnego, pomału zaczynam wciągać się w wir treningów. Zobaczymy na jak długo starczy zapału.
- DST 121.41km
- Czas 04:44
- VAVG 25.65km/h
- Temperatura 5.0°C
- HRmax 182 ( 98%)
- HRavg 146 ( 78%)
- Kalorie 4861kcal
- Podjazdy 529m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj