Niedziela, 25 października 2009
Kategoria Wycieczka
Zamek Rabsztyn.
Wycieczka, która jak zwykle przerodziła się w sparing. Sporo terenu, który wbrew przypuszczeniom spowodowanym pogodą panującą w ostatnich dniach nie okazał się taki straszny. Błotko było ale nie jakieś maskaryczne, w każdym razie dało się przeżyć. Dla mnie ta wycieczka była pierwszą dłuższą jazdą od maratonu w Jaśle. Przeleżane na kanapie 3 tygodnie odcisnęły jednak swoję pietno na mojej dyspozycji. O ile do Rabszyna jeszcze jako tako się trzymałem to powrót szosą okazał się zbyt dużym obciążeniem. Coś zaczęło się dziać z moim organizmem, miejscami ogarniała mnie taka słabość, że miałem ochotę zejść z roweru. Zaczął boleć mnie brzuch i z każdą minutą słabłem. Grupa czekała na mnie lecz gdy tylko ruszaliśmy odjeżdżali mi momentalnie. Nie jest dobrze pomyślałem i przestałem gonić skupiając się na tym aby chociaż wrócić do domu. Odcinek Skała-Kraków to była walka o przetrwanie, byle górka rzucała mnie na kolana, zacząłem mieć dreszcze. Jakoś dotarłem do domu i długo myślałem co mogło się stać. Nie wiem. Źle soe czułem cały wieczór ale teraz rano niby wszytsko wydaje się ok. Może po prostu to nie był mój dzień, a może mój organizm walczył z jakimiś choróbskiem.
- DST 110.46km
- Teren 35.00km
- Czas 05:20
- VAVG 20.71km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 4980kcal
- Podjazdy 680m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie wiem jak z temperaturą było, ale po dłuższej przerwie jazda w niższej temperaturze potrafi ekspresowo wyssać energię. Kiedyś znajomy się na tym przejechał, a ostatnio (zanim się przeziębiłem) też padłem ofiarą totalnego zgona, i to na wcale nie tak długiej trasie...
Axi - 22:19 sobota, 31 października 2009 | linkuj
Wydaje mi się, że do Zamku Rabsztyn za dużo czułeś świeżości po dużej przerwie w jeździe na rowerku i szybko się wypaliłeś. Na tym błotku mocno cisnąłeś i brakło sił na szose.
Lesław - 19:13 poniedziałek, 26 października 2009 | linkuj
Komentuj