Sobota, 1 sierpnia 2009
Kategoria Zawody
Maraton w Komańczy- Tropami Żbików.
W tym roku Komańcza zaskoczyła pogodą. Przywitało nas słońce i ciepło. Na trasie pojawiło się kilka kałuż, do tego przejazdy przez rzeczki i dzięki takim atrakcjom widać po nas było, że jechaliśmy solidny maraton.
Dla mnie ten start miał być raczej relaksowy, wydaje się, że w generalce już wszystko poustawiane.
Wobec powyższego miałem zamiar jechać na mega lecz chłopaki z Bike Team Jedlicze zbajerowali mnie i ostatecznie poleciałem na giga. Początek - dosyć długi kawałek asfaltem, a potem męczący podjazd po polnej drodze wystawionej na słoneczną ekspozycję. Potem nieprzyjemny zjazd po trawie.
Tam dojechałem do Mariusza Sychowskiego, z którym ścigam się w kategorii. Z listy startowej wynikało, ze razem będziemy walczyć o trzecie miejsce. Ostatnio mnie dosyć solidnie objeżdżał więc to spore zaskoczenie, że udało się go dorwać po solidnym podjeździe. Czyżby otworzyła się szansa na pudło ?
Niedługo potem zaczął się podjazd na przeł. Żebrak. Tutaj Mariusz zdecydowanie mi odjeżdżał lecz zacisnąłem zęby i starałem się jak najmniej stracić. Podjazd na Chryszczatą jechałem dosyć mocno i tuż przed szczytem nawiązałem ponownie kontakt wzrokowy z Mariuszem. Poczułem swoją szansę i mocno przycisnąłem, zjazdy pokonywałem dosyć ryzykownie i po niedługiej chwili siadłem mu na kole. Chwilę jechaliśmy razem, potem dołączyli do nas chłopaki z Jedlicza i taką grupką jechaliśmy spory kawałek. Na podjazdach Mariusz znów zaczął odjeżdżać lecz nie traciłem wiary i starałem się trzymać kontakt.
Wrzuciłem żela i zacząłem pogoń. Jednak popełniłem 2 błędy. Pierwszy gdy przeszarżowałem na zjeździe i zaliczyłem glebę, potem wyleciałem z trasy i wylądowałem w trawie. Tym samym zaprzepaściłem szansę na trzecie miejsce, które ostatecznie zdobył Mariusz wygrywając ze mną o 70 sekund.
Dla mnie ten start miał być raczej relaksowy, wydaje się, że w generalce już wszystko poustawiane.
Wobec powyższego miałem zamiar jechać na mega lecz chłopaki z Bike Team Jedlicze zbajerowali mnie i ostatecznie poleciałem na giga. Początek - dosyć długi kawałek asfaltem, a potem męczący podjazd po polnej drodze wystawionej na słoneczną ekspozycję. Potem nieprzyjemny zjazd po trawie.
Tam dojechałem do Mariusza Sychowskiego, z którym ścigam się w kategorii. Z listy startowej wynikało, ze razem będziemy walczyć o trzecie miejsce. Ostatnio mnie dosyć solidnie objeżdżał więc to spore zaskoczenie, że udało się go dorwać po solidnym podjeździe. Czyżby otworzyła się szansa na pudło ?
Niedługo potem zaczął się podjazd na przeł. Żebrak. Tutaj Mariusz zdecydowanie mi odjeżdżał lecz zacisnąłem zęby i starałem się jak najmniej stracić. Podjazd na Chryszczatą jechałem dosyć mocno i tuż przed szczytem nawiązałem ponownie kontakt wzrokowy z Mariuszem. Poczułem swoją szansę i mocno przycisnąłem, zjazdy pokonywałem dosyć ryzykownie i po niedługiej chwili siadłem mu na kole. Chwilę jechaliśmy razem, potem dołączyli do nas chłopaki z Jedlicza i taką grupką jechaliśmy spory kawałek. Na podjazdach Mariusz znów zaczął odjeżdżać lecz nie traciłem wiary i starałem się trzymać kontakt.
Wrzuciłem żela i zacząłem pogoń. Jednak popełniłem 2 błędy. Pierwszy gdy przeszarżowałem na zjeździe i zaliczyłem glebę, potem wyleciałem z trasy i wylądowałem w trawie. Tym samym zaprzepaściłem szansę na trzecie miejsce, które ostatecznie zdobył Mariusz wygrywając ze mną o 70 sekund.
- DST 57.03km
- Teren 40.00km
- Czas 03:02
- VAVG 18.80km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 172 ( 92%)
- HRavg 156 ( 84%)
- Kalorie 3878kcal
- Podjazdy 1303m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj