Środa, 29 lipca 2009
Kategoria Wycieczka
Gościniec.
Gościniec – na wsi dawniej spotykana była wymowa gościyniec, głościyniec, na głościyńcu, głościyńcem itp. To droga wysypana kamieniem, teraz mówi się na nią szutrowa. Kiedyś gościniec zapewniał łączność ze światem. Dzisiaj mało kto już używa tej nazwy, może dlatego, że gościńców na polskiej wsi coraz mniej. Czy jednak każda droga szutrowa jest gościńcem ? Z lat dzieciństwa pamiętam, że gościńcem nazywało się główną drogę prowadzącą przez wieś, natomiast wszelkie inne tzn. boczne już nie zasługiwały na taki tytuł. Wychodzi na to, że nie każdy droga mogła tak się nazywać i bycie gościńcem to była swego rodzaju nobilitacja dla drogi.
Dzisiaj gdy asfalt króluje na polskich drogach gościńców jak ze świecą szukać. W zasadzie każda, nawet najmniejsza wieś posiada już wygodna i wyasfaltowaną drogę. Bywa, że asfalt podłej jakości i dziurawy ale asfalt. Znam wiele dróg z okolicy, często właśnie szutrowych i chociaż przyjemnie się po nich jeździ to żadna nie przywołuje wspomnień z lat młodości. Dopiero dzisiaj jadąc drogą z Gorajowic do Bieździedzy poczułem się jak gdybym miał 10 lat. Szeroka, szutrowa droga, po obu stronach wiejskie zagrody, tam koń ciągnie wóz, tam ktoś jedzie taczkami, zza płotów dzieci obserwują co się dzieje na gościńcu, bokiem idzie gospodarz z kosą na ramieniu. To prawdziwy gościniec właśnie ! Leniwo toczyłem się do przodu i upajałem tą chwilą, pod kołami chrzęściły kamienie, gościniec ciągnął się kilka kilometrów, wznosił się i opadał, mijałem kolejne zakręty aż za którymś z nich wyjechałem na asfalt...i czar prysnął.
Jednak dla takich chwil warto jeździć na rowerze. Może właśnie DLATEGO jeżdżę na rowerze.
Dzisiaj gdy asfalt króluje na polskich drogach gościńców jak ze świecą szukać. W zasadzie każda, nawet najmniejsza wieś posiada już wygodna i wyasfaltowaną drogę. Bywa, że asfalt podłej jakości i dziurawy ale asfalt. Znam wiele dróg z okolicy, często właśnie szutrowych i chociaż przyjemnie się po nich jeździ to żadna nie przywołuje wspomnień z lat młodości. Dopiero dzisiaj jadąc drogą z Gorajowic do Bieździedzy poczułem się jak gdybym miał 10 lat. Szeroka, szutrowa droga, po obu stronach wiejskie zagrody, tam koń ciągnie wóz, tam ktoś jedzie taczkami, zza płotów dzieci obserwują co się dzieje na gościńcu, bokiem idzie gospodarz z kosą na ramieniu. To prawdziwy gościniec właśnie ! Leniwo toczyłem się do przodu i upajałem tą chwilą, pod kołami chrzęściły kamienie, gościniec ciągnął się kilka kilometrów, wznosił się i opadał, mijałem kolejne zakręty aż za którymś z nich wyjechałem na asfalt...i czar prysnął.
Jednak dla takich chwil warto jeździć na rowerze. Może właśnie DLATEGO jeżdżę na rowerze.
- DST 42.93km
- Teren 15.00km
- Czas 02:08
- VAVG 20.12km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 152 ( 82%)
- HRavg 108 ( 58%)
- Kalorie 1712kcal
- Podjazdy 376m
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Miało być "na polu" a nie "na poisielu" ale wymagane znaki "isie" wpisały mi się nie tam gdzie trzeba :D
Pirx - 08:53 czwartek, 10 września 2009 | linkuj
Furman, bardzo sugestywny opis klimatu. Pamiętam z dzieciństwa takie drogi przez wieś. W pobliżu bywał jeszcze kościółek, no i największy rarytas - kuźnia :) To było coś, rozżarzone palenisko i dzwięk młotków, większych i mniejszych, kilka fur i podkuwane konie czekające w kolejce. Jedne parskały, inne jadły coś z worków zawieszonych na dyszlu, inne znów dały się pogłaskać po szyi. A my oczywiście biegający wszędzie na boso. Jazda na furmance z sianem, wieczorem, po gorącym dniu - rarytas. Spływ rzeką na starej dętce od traktora, obserwacja godzinami wody spływającej ze stawideł wodnego młyna, niesamowity mroczny klimat rzeki przepływającej pod drewnianym mostem, smak świeżego chleba, nie krojonego, tylko łamanego, popijanego mlekiem, jedzonego na poisielu w czasie żniw - coś nie do opisania, dzisiejsza młodzież/dzieci nie mają takich przeżyć, bo świat się zmienił zbytnio. A na opowieści jak to było fajnie wejść w świeży krowi placek, jak cieplutko w stopy, zwłaszcza w wieczory w końcu sierpnia, reagują obrzydzeniem.
Pirx - 08:50 czwartek, 10 września 2009 | linkuj
Komentuj