Poniedziałek, 27 lipca 2009
Kategoria Wycieczka
Podarpackie trakty.
Wczoraj wprawdzie maraton ale dzisiaj taka fajna pogoda, że aż żal nie iść na rower. Jeśli do tego dodać, że jestem na urlopie to nie dziwne, że pośmigałem dzisiaj. Rano zająłem się rowerem, zeszło mi sporo czasu gdyż postanowiłem go solidnie wyczyścić. Oczywiście klocki z tyły poleciały całkiem i czeka mnie wizyta w Jaśle w sklepie rowerowym. Poza tym wszystko wydaje się ok. Amorek chyba domaga się solidnego serwisu bo pracuje jak by mu się nie chciało. Coś tam porobiłem i póki co rower wydaje się przygotowany na Komańczę.
Po południu zafundowałem sobie szosowo-szutrową wycieczkę po okolicach pomiędzy Brzostkiem i Dębicą. Na razie terenu mam dość i z przyjemnością pokonywałem dystans po wygodnych i co ważniejsze suchych drogach.
Bardzo urokliwe okolice. Tak już chyba mam i kolejny raz napiszę, że bardzo odpowiadają mi takie podgórskie plenery. Wbrew pozorom wcale nie było łatwo, wprawdzie podjazdy nie jakieś strasznie długie ale dające porządnie w kość. Na całej trasie nazbierało się ich więcej niż na niejednym maratonie. Bardzo pięknie jest szczególnie w okolicy Głobikowej. Wygodna i szeroka ale gruntowa droga wprowadza wysoko bo aż ponad 450 m.n.p.m. Samochodów tutaj jak na lekarstwo za to z odkrytych terenów na górze fantastyczne widoki na całe Pogórze Strzyżowskie oraz Ciężkowickie. Wzrok przyciąga charakterystyczny masyw Chełmu oraz widoczny z daleka i dobrze rozpoznawalny Liwocz z wieżą na szczycie. W oddali majaczą zamglone lekko i zlewające się w jeden długi wał góry Beskidu Niskiego. Za to w kierunku północnym płaska równina stapiająca się na horyzoncie w granatowo-zielonych barwach. Bardzo przyjemnie jechało się w takich okolicznościach. Tereny raczej słabo zaludnione, zabudowania skupione raczej w dolinach chociaż niektóre przysiółki sięgają aż w najwyższe partie. Bywało, że przez kilka km nie przejeżdżałem obok ludzkich zagród to nadawało całej wycieczce bardzo tajemniczej aury. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz bo naprawdę warto.
Po południu zafundowałem sobie szosowo-szutrową wycieczkę po okolicach pomiędzy Brzostkiem i Dębicą. Na razie terenu mam dość i z przyjemnością pokonywałem dystans po wygodnych i co ważniejsze suchych drogach.
Bardzo urokliwe okolice. Tak już chyba mam i kolejny raz napiszę, że bardzo odpowiadają mi takie podgórskie plenery. Wbrew pozorom wcale nie było łatwo, wprawdzie podjazdy nie jakieś strasznie długie ale dające porządnie w kość. Na całej trasie nazbierało się ich więcej niż na niejednym maratonie. Bardzo pięknie jest szczególnie w okolicy Głobikowej. Wygodna i szeroka ale gruntowa droga wprowadza wysoko bo aż ponad 450 m.n.p.m. Samochodów tutaj jak na lekarstwo za to z odkrytych terenów na górze fantastyczne widoki na całe Pogórze Strzyżowskie oraz Ciężkowickie. Wzrok przyciąga charakterystyczny masyw Chełmu oraz widoczny z daleka i dobrze rozpoznawalny Liwocz z wieżą na szczycie. W oddali majaczą zamglone lekko i zlewające się w jeden długi wał góry Beskidu Niskiego. Za to w kierunku północnym płaska równina stapiająca się na horyzoncie w granatowo-zielonych barwach. Bardzo przyjemnie jechało się w takich okolicznościach. Tereny raczej słabo zaludnione, zabudowania skupione raczej w dolinach chociaż niektóre przysiółki sięgają aż w najwyższe partie. Bywało, że przez kilka km nie przejeżdżałem obok ludzkich zagród to nadawało całej wycieczce bardzo tajemniczej aury. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz bo naprawdę warto.
- DST 59.50km
- Teren 20.00km
- Czas 03:40
- VAVG 16.23km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 150 ( 81%)
- HRavg 116 ( 62%)
- Kalorie 2644kcal
- Podjazdy 1006m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj