Sobota, 7 lutego 2009
Kategoria Trening
Orka na życzenie.
Nareszcie styrałem się tak jak lubię. Początek nie był ciekawy, problemy z łańcuchem potem kapcie u Marcina, dalej udało się nam pobłądzić i wylądowaliśmy w terenie. Błoto, śnieg, ślisko, wąska droga przez 2 km zrobiła nam konkretny trening techniczny. Gdy w końcu udało się wyskoczyć na szosę Marcin łapie drugiego flaka. Chłopaki wracają do Krakowa, ja zasuwam dalej. Teren robi się mocno pofałdowany, w okolicach Lgoty zaczynają się już poważne górki. Dalej Wadowice, Klecza, Stryszów. Już kilka godzin jadę, a tutaj zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Podjazdy stają się bardzo strome, a ja czuję, że wysysa mi siły. Krótki postój w Zakrzowie, ogromna drożdżówka z serem podnosi mi morale i mogę spokojnie zaatakować podjazd po Lanckoronę. To punkt kulminacyjny, jest bardzo stromo, po raz drugi na tym wyjeździe wrzucam najmniejszą koronkę z przodu, a i tak nie jest łatwo. Dalej już najkrótszą drogą do domu przez Radziszów i Skawinę. Jak na tą porę roku to solidny dystans wyszedł, w dodatku w trudnym terenie. Czuć w nogach, ale frajda jest ogromna :)
- DST 125.00km
- Teren 2.00km
- Czas 05:55
- VAVG 21.13km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 168 ( 92%)
- HRavg 135 ( 74%)
- Kalorie 3940kcal
- Podjazdy 890m
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Taaa... Ładny dystans. Setkę robię rzadko nawet w sezonie, co dopiero w lutym.
kubak - 12:19 wtorek, 10 lutego 2009 | linkuj
Komentuj