Czwartek, 17 kwietnia 2014
Kategoria Trening
Lasek.
Wypad do Lasku Wolskiego. Rutynowa i wyświechtana już trasa ale jakoś nie ciągnęło mnie do odkrywania nowych ścieżek.
Wyjazd do Chorwacji był jednym z moich rowerowych projektów na ten rok. Zakończył się całkowitym powodzeniem co nie było takie oczywiste. Chodzi o problemy za kolanami jakie miałem na zeszłorocznej wyprawie do Albanii. Biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu jakie zastaliśmy w okolicy Senj istniały spore obawy co do tego jak zareaguje moje kolano. Na szczęście pomimo prawdziwej rzeźnie jaką zafundowałem kolankom podczas tych kilku dnie obeszło się bez problemów. Dla mnie to ważne o tyle, że prawdziwa szkoła przetrwania będzie mi dana podczas czerwcowego wyjazdu, któremu nadałem operacyjną nazwę "Bałkańska pętla"
Pierwsze koty za płoty trzeba myśleć o kolejnych wyzwaniach. Idąc tym tropem uruchomiłem wyprawówkę. Chcę pojeździć na nim trochę żeby przyzwyczaić ciało do tej geometrii co mam nadzieję pozwoli zminimalizować ryzyko ewentualnej kontuzji. No bo co innego łupnąć nawet 200 km jednego dnia, a co innego ładować przez 15 dni dzień w dzień po 100-150 km z sakwami po górach. Zobaczymy czy ta moja teoria się sprawdzi.
Wyjazd do Chorwacji był jednym z moich rowerowych projektów na ten rok. Zakończył się całkowitym powodzeniem co nie było takie oczywiste. Chodzi o problemy za kolanami jakie miałem na zeszłorocznej wyprawie do Albanii. Biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu jakie zastaliśmy w okolicy Senj istniały spore obawy co do tego jak zareaguje moje kolano. Na szczęście pomimo prawdziwej rzeźnie jaką zafundowałem kolankom podczas tych kilku dnie obeszło się bez problemów. Dla mnie to ważne o tyle, że prawdziwa szkoła przetrwania będzie mi dana podczas czerwcowego wyjazdu, któremu nadałem operacyjną nazwę "Bałkańska pętla"
Pierwsze koty za płoty trzeba myśleć o kolejnych wyzwaniach. Idąc tym tropem uruchomiłem wyprawówkę. Chcę pojeździć na nim trochę żeby przyzwyczaić ciało do tej geometrii co mam nadzieję pozwoli zminimalizować ryzyko ewentualnej kontuzji. No bo co innego łupnąć nawet 200 km jednego dnia, a co innego ładować przez 15 dni dzień w dzień po 100-150 km z sakwami po górach. Zobaczymy czy ta moja teoria się sprawdzi.
- DST 36.40km
- Czas 01:42
- VAVG 21.41km/h
- HRmax 153 ( 85%)
- HRavg 111 ( 62%)
- Podjazdy 311m
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj