Czwartek, 13 lutego 2014
Kategoria Trening
Ciut mocniej.
Taka tam jazda. Jakoś nie chciało mi się daleko jechać więc postawiłem na intensywność i zrobiłem dwa mocniejsze podjazdy. Co znaczy dobra motywacja wyszło na podjeździe na Wędrowników. Jak już nie mogłem szybciej jechać to pomyślałem o zwycięskim biegu Justyny Kowalczyk, zagryzłem zęby i resztką sił depnąłem jeszcze w pedały. No i coś to jednak dało bo w końcu ruszyłem z czasem na tym podjeździe. Próbowałem się tutaj już kilka razy od jesieni i zawsze trafiałem na ścianę. Dzisiaj w końcu udało się ją zburzyć. Chociaż nie nastawiam się na jakość super formę to zawsze miło gdy po zimowym śnie miś budzi się do życia.
Wracając miałem okazję przeżyć fajne zjawisko, jeszcze pod Kopcem Kościuszki widziałem wschodzący księżyc i było całkiem jasno. Potem szybko zjazd i dosłownie w ciągu kilku sekund wjechałem w inny świat. Dosłownie Mordor. Nad Wisłą mgła jak mleko, ciemno, ponuro, zimno. Brrrrr...
Wracając miałem okazję przeżyć fajne zjawisko, jeszcze pod Kopcem Kościuszki widziałem wschodzący księżyc i było całkiem jasno. Potem szybko zjazd i dosłownie w ciągu kilku sekund wjechałem w inny świat. Dosłownie Mordor. Nad Wisłą mgła jak mleko, ciemno, ponuro, zimno. Brrrrr...
- DST 44.46km
- Czas 02:08
- VAVG 20.84km/h
- HRmax 178 ( 99%)
- HRavg 138 ( 77%)
- Podjazdy 633m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj