Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101887.32 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.66%)
  • Czas na rowerze: 211d 06h 12m
  • Prędkość średnia: 20.04 km/h
  • Suma w górę: 885442 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 31 sierpnia 2013 Kategoria Wycieczka

Tatry Trophy

Inne plany miałem, ten wyjazd to typowy spontan, który wykiełkował w piątek popołudniu. Wybrało się nas sześciu chłopa, wystartowaliśmy dosyć późno bo już po 9 było gdy wsiedliśmy na rowery. Początek spokojny, pierwsze ścianki mocniej ale dalsze kilometry bez napinki. Pomimo tego trasa zbiera już pierwsze ofiary. Odpada Kubak, który już po pierwszych podjazdach poczuł, że to nie jest jego dzień i rozsądnie wycofuje się po kilkunastu kilometrach.

Jeszcze dociąga z nami do przeł. Huta ale tutaj czeka niespodzianka na nas wszystkich. Akurat dzisiaj na drodze, którą mamy jechać odbywa się rajd samochodowy i szlaban....
Biorąc pod uwagę, że mają tędy lecieć auta z prędkością pewnie koło dwóch stówek to nie ma co ryzykować i ładować się tam na nielegala. Mamy sporą zagwozdkę bo nie za bardzo jest gdzie objechać. Powrót na objazd to ze 30 dodatkowe kilometrów. Na szczęście w knajpie stojącej obok drogi udaje się dorwać mapę i chłopaki dostrzegają tam alternatywny objazd szlakiem turystycznym. Jakieś 4-5 km, po terenie, najwyżej przeniesiemy kolarki.

Początek nawet spoko, zjeżdżamy do wiochy, kawałek kiepskim asfaltem i wjeżdżamy do doliny, którą mamy przejechać. Jedziemy szutrową drogą, nawet nie jest źle, dalej pojawiają się spore kamienie i skałki ale podjeżdżać pomału się da.
Zwalniają nas dopiero dwa trudniejsze zjazdy, Marcus na MTB ze slikami zjeżdża aż furgocze, ale my na kolarkach nie ryzykujemy takiej zabawy.

Droga znów robi się znośna, cały czas poruszamy się na rowerach. W jakimś momencie drogę zagradza nam samochód. Kierowca próbuje przecisnąć się obok leżącego obok drogi głazu. Z drugiej strony ogranicza go przepaść. Zachodzimy w głowę jak on tu dojechał skoro tyle problemu ma z wyjazdem. Sprawa wyjaśnia się gdy gość z naszą pomocą przejeżdża. Dopiero teraz widać, że głaz osunął się na drogę pewnie kilka godzin temu. Ziemia wokół jest wyraźnie świeża i jeszcze ciemna od wilgoci. Facet miał farta bo wystarczyło 5 cm i był by tu udupiony konkretnie.

My za to jesteśmy prawie w niebie bo po chwili dalszej jazdy wypadamy na asfalt, a po kolejnych kilku minutach wjeżdżamy na planową trasę. Do Liptowskiego prujemy dosyć mocno chcąc trochę nadrobić. Prowadzę peleton często gęsto przekraczając 4 dyszki. Mijamy L.Mikulas, a w L.Hradoku robimy kilkanaście minut przerwy.

Dalsza trasa to kilkudziesięcio-kilometrowy podjazd do Stbrskiego Plesa. Długo jedziemy łagodnie do góry, dopiero końcówka jest bardziej ostra. Sławek cały czas harcuje z przodu, co górka to wyskakuje na czub i mocno napiera do przodu. Ja i MiśQ spokojnie jedziemy za nim, Andy i Marcus zostają w tyle. Do Strbskiego docieramy w kupie, akurat pieprzy się pogoda, zaczyna lać więc ładujemy się do knajpy i przeczekując deszcz wcinamy jakieś ciepłe jedzonko.

Siedzimy tak pewnie koło godzinki, mamy farta bo przestaje lać, wychodzi nawet słońce i asfalt szybko podsycha. Wsiadamy na rowery, trochę chlapie ale nie ma tragedii. O dziwo już 3-4 km do Strbskiego wygląda na to, że w ogóle nie padało. Mokry asfalt kończy się tak jak gdyby ktoś linią oddzielił miejsce gdzie padało od tego gdzie deszcz nawet nie pokropił.

Cały czas jedziemy teraz w dół, kawałki płaskiego i znów w dół. Szybo mijamy Smokowiec i zbliżamy się do Żdziaru skąd czeka nas seria podjazdów. Zaczyna padać deszcz i chronimy się na przystanku autobusowym. Przerwa trwa około 20 minut. Gdy tylko przestaje padać pakujemy się na rowery bo zaczyna się robić późno i trzeba się sprężać żeby dojechać za dnia do Chochołowa. Lecimy w trójkę ze Sławkiem i MiśQ. Marcus i Andy znów zostają w tyle, czekamy na nich kilka minut ale coś nie widać chłopaków. Telefon od Marcusa - prosi o ratunkowe auto, do mety jeszcze koło 50 km, Kubak jest na miejscu. Rozpoczyna się akcja ratunkowa, a my jedziemy dalej. Zostało nas trzech, jedziemy coraz żwawiej tym bardziej, że nawet fajnie się rozkręciłem i jedzie mi się bardzo fajnie.

Podjazd z Łysej Polany idzie bardzo sprawnie, Misiek trzyma się na kole, Sławek troszkę traci dystans. Na zjeździe do Zakopanego mijamy się z jadącym na ratunek Kubakiem. Chwila przerwy, dojeżdża Sławek, nie zatrzymuj się tylko jedzie dalej. My ruszamy po jakiejś minucie i szybko docieramy do Zakopanego. Przez nieuwagę pakujemy się na totalnie zapchane Krupówki gdzie tracimy sporo czasu.

Wyskakujemy na Kościeliską i robimy ostatni podjazd na naszej trasie. Wypatruję z przodu Sławka ale długo go nie widzę. Dopiero za Kościeliskiem dostrzegam jego sylwetkę. Podkręcam tempo chcąc go dojść ale, strasznie pomału to idzie. Od Kościeliska do samego Chochołowa to już prawie cały czas zjazd. Daję już na maxa, Sławek nadal zbliża się pomału ale za Witowem udaje się go dojść. Włączam już najwyższy bieg i za Witowem lecę już cały czas grubo ponad 4 dyszki. Fajnie się jedzie, aż się dziwię, że po 200 km udaje się jeszcze tyle sił wykrzesać.

Tablicę z nazwą Chochołów witam jednak z dużą przyjemnością. Sławek przyjeżdża na kole, MiśQ traci kilkanaście sekund. Kubaka z Marcusem jeszcze nie ma, przebieramy się czekamy w aucie. Już całkiem ciemno, po jakichś 30 minutach podjeżdża jakiś kolarza. Dopiero gdy zatrzymuje się obok auta poznajemy Andy-ego. Zdziwko totalne bo byliśmy przekonani, że zabrał się z Kubakiem i nie czekaliśmy na trasie na niego. Andy okazał się jednak charakterny o całą trasę przemierzył na rowerze. Po kilku minutach Kubak kończy akcję ratunkową i zaczynamy odwrót do Krakowa.
  • DST 202.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 07:15
  • VAVG 27.86km/h
  • HRmax 173 ( 96%)
  • HRavg 133 ( 74%)
  • Kalorie 3563kcal
  • Podjazdy 2400m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Gratulacje dystansu! Fajna trasa, podobna pętla zajęła mi i bratu (z całym wyprawowym wyposażeniem) 2,5 dnia...Jakieś foty pewnie są?
TomliDzons
- 08:56 piątek, 13 września 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mione
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl