Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98182.27 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.91%)
  • Czas na rowerze: 202d 01h 19m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848350 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1310.22 km (w terenie 76.00 km; 5.80%)
Czas w ruchu:50:10
Średnia prędkość:26.12 km/h
Suma podjazdów:13662 m
Maks. tętno maksymalne:178 (99 %)
Maks. tętno średnie:152 (84 %)
Suma kalorii:30230 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:87.35 km i 3h 20m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 Kategoria Przejażdżka

Lajcik.

j.w
  • DST 27.86km
  • Czas 01:28
  • VAVG 19.00km/h
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2013

Podkarpacie.

Dezorganizacja mnie dopadła. Chyba sierpień będzie najsłabszym rowerowo miesiącem w roku.
Niedziela, 4 sierpnia 2013 Kategoria Zawody

Maraton w Michałowicach.

Nie za bardzo chciało mi się jechać na ten maraton, tym bardziej, że pogoda zapowiadała się męcząca tj. upał na maxa. Z drugiej strony maraton w Michałowicach to taka impreza gdzie krakowski światek rowerowy może zebrać się do kupy i zintegrować wobec czego miło tu spędza się czas.

Do tego pasowało sprawdzić nogę, która ostatnio zdawało się kręciła się bardzo fajnie. Prognozy się sprawdziła, na starcie o godz.10 było pewnie już koło 30 stopni. Początek to dosyć długi podjazd po asfalcie. Szybko stworzyły się dwie czołowe grupki, które w kilkusekundowych odstępach od siebie uciekają od reszty peletonu. Ja spokojnie jadę sobie za Lesławem, obok mnie Karolina Kozela, która w końcu wygląda jak kobitka :) o czym zresztą ją głośno poinformowałem.

Początek ciężki, sporo krótkich ale stromych podjazdów, bardzo dużo asfaltu. Sporo też polnych dróg gdzie spod kół rowerzystów unoszą się kłęby pyłu. Nawdychałem się tego tyle, że łapie mnie atak kaszlu. Na szczęście szybko przechodzi, popijam wodą i jakoś turlikam się dalej. Gdzieś około 15 km dochodzi wyprzedza mnie Zbyszek Mossoczy. Ciężko będzie dzisiaj z nim powalczyć. Stawka się stabilizuje, Lesław jedzie gdzieś z tyłu, kilkanaście metrów z przodu widzę Spootnicka. Udaje się go wyprzedzić dopiero po kilku kilometrach za bufetem na jakimś zjeździe. Gorąc okropny, szybko pozbywam się zapasów płynów i czekam na metę gdzie ma być wjazd na drugą rundę i kolejny bufet.

Tymczasem tempo wzrasta, jadę w grupce kolarz, którzy dają dobre tempo. Wśród nich jeden starszy zawodnik, chyba z mojej kategorii, wyraźnie chce mnie urwać. Trzeba powiedzieć, że dajemy teraz naprawdę mocno. Na efekty nie trzeba długo czekać, w polu widzenia pojawiają się kolejni zawodnicy. Widzę Piotrka Kotika, Zbyszek Mossoczy też już w zasięgu wzroku. Coraz bliżej do mety, straszy gość pyta się mnie z jakiej jestem kategorii. Jak tylko usłyszał moje potwierdzenie, że z M3 to od razu dał ognia. Ostatnie kilka km pokonujemy już na maxa, tempo idzie okropne, jedziemy już we dwóch, młodzi zostali w tyle. Gość trochę zostaje na podjazdach ale na prostych dochodzi. Planowałem jechać giga więc ostatnie metry przed metą puszczam go jednak bo znów czeka mnie nieprzyjemny podjazd i chciałem złapać trochę tlenu.

Na podjeździe widzę Lukcia i Mossoczego, Lukcio się ogląda i przyspiesza. Zbyszka udaje się dojść, ale jak tylko go wyprzedziłem dostaje kopa i włącza turbo szybko oddalając się ode mnie. Mam teraz inny problem bo nie zatankowałem picia na bufecie. Jakoś tak nieszczęśliwie był usadowiony na mecie i otoczony prze ludzie, że nie zdecydowałem się zatrzymać. W bidonie pochlapują resztki picia ale nie na długo mi starczą. Szybka jazda na pierwszej rundzie zaczyna dawać efekt i czuję jak tracę w błyskawicznym tempie siły. Już nawet nie jestem w stanie się zmobilizować gdy ktoś z tyłu mnie wyprzedza. Z każdym kilometrem jest coraz gorzej, w gardle sucho jak na pustyni. Koszmar.

Na bufecie prawie połykam butelkę wody, bidon do fulla i trochę odżywam. Pomimo tego jedzie mi się ciężko, tracę kolejną pozycję i coraz częściej oglądam się za siebie. Kilka km przed metą widzę za sobą kogoś i resztką sił staram się utrzymać przed nim. Do mety dojeżdżam już na rzęsach prawie.

Wyszła dobra jazda, naprawdę jestem zadowolony bo pojechałem na granicy własnych możliwości. Szkoda tylko, że starczyło to zaledwie na 4 miejsce w kategorii. No ale obsada była bardzo mocna i 4 miejsce trzeba traktować jak sukces.

  • DST 84.11km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 22.53km/h
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 152 ( 84%)
  • Kalorie 3180kcal
  • Podjazdy 1548m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 sierpnia 2013 Kategoria Przejażdżka

Kibicowanie na TdP

Piątek, 2 sierpnia 2013 Kategoria Trening

Rybna

Fajnie było na urlopie, ale teraz frycowe trzeba płacić. W robocie nie wiedziałem gdzie ręce najpierw włożyć. Wyszło tak, że poza jedną jazdą po mieście nie było szans wyjść na rower. Dopiero dzisiaj tj. w piątek udało się wyskoczyć. Nie było na tyle czasu żeby kombinować coś extra więc zdecydowałem się na Rybną. Często śmigam tą trasą więc będzie można sprawdzić jak bardzo zgnuśniałem przez ten urlop i te kilka dni po nim.

Cudów nie ma, ale jakoś kręci się ta noga. W weekend zamierzałem coś więcej pokręcić ale jednak pojadę na maraton w Michałowicach chociaż nie za bardzo mam ochotę. No ale co zrobić..selekcjoner prikazał więc siła wyższa :)

Tak więc jutro raczej coś w stylu rege, a w niedzielę trzeba będzie popylać przez cudowne plenery ( żartuję) Michałowic :)
  • DST 66.87km
  • Czas 02:08
  • VAVG 31.35km/h
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 2150kcal
  • Podjazdy 493m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl