Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98158.76 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.92%)
  • Czas na rowerze: 202d 00h 10m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:1338.15 km (w terenie 241.00 km; 18.01%)
Czas w ruchu:55:23
Średnia prędkość:24.16 km/h
Suma podjazdów:9889 m
Maks. tętno maksymalne:180 (99 %)
Maks. tętno średnie:163 (90 %)
Suma kalorii:50609 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:66.91 km i 2h 46m
Więcej statystyk
Sobota, 16 kwietnia 2011 Kategoria Przejażdżka

Rege

Dzisiaj rege, jutro Puchar Tarnowa. Oby noga podawała.
Czwartek, 14 kwietnia 2011 Kategoria Trening

Francowata pogoda.

Już myślałem, że nie da rady dzisiaj zrobić treningu. Dosłownie trzymałem już w ręku trenażer ale przestało kapać i pomyślałem sobie, że może chociaż godzinkę uda się pośmigać. No i udało się. Zrobiłem 6 podjazdów pod zoo. Nawet nie było tragedii, ale jak wracałem to mnie zmoczyło. No i zmarzłem trochę.
  • DST 43.90km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.23km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 134 ( 74%)
  • Kalorie 1905kcal
  • Podjazdy 896m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 kwietnia 2011 Kategoria Trening

Muchówka.

Wbrew obawom całkiem fajna pogoda rano się zrobiła. Dosyć zimno ale przynajmniej sucho. Zaplanowałem sobie dzisiaj wypad do Muchówki i powrót tradycyjnie przez Łapanów i Gdów. Wiało dzisiaj dosyć konkretnie z zachodu i do Bochni jechało mi się rewelacyjnie. Wiedziałem, że gdy zmienię kierunek będzie bolało. No ale na dobrym treningu musi boleć.

W Bochni odbijam na Limanową i robi się ciężko. Boczny wiatr, do tego solidne górki. Dobrze, że pogoda dopisuje i poprawia nastrój. W Muchówce zatrzymuję się w sklepie, wrzucam coś na ruszt i grzeję się w promieniach słońca. Lecę dalej, po chwili odbijam na Łapanów i delikatnie mnie zagina. Przede mną stalowo-szare chmury. Ewidentnie deszczowe. Niebo wygląda jak betonowy strop, który tylko czeka żeby runąć mi na głowę. Na chwilę się zatrzymuję bo trochę mnie zdołowało to co widzę. Jest kilka stopni powyżej zera, nie ubrałem się jakoś specjalnie ciepło. Jeśli dorwie mnie teraz taka ulewa, kilkadziesiąt kilometrów od domu, będzie krucho.

Nie mam jednak wyjścia. Póki co jadę dalej, jeśli lunie schowam się w jakiejś budce i zobaczy się. Zaczyna padać deszcze ze śniegiem. Bardzo mocno wieje, jadę cały czas po wiatr. Ile da się jechać to trzeba to wykorzystać. Wiatr, który tak utrudnia jazdę jest jednak moim sprzymierzeńcem w kwestii pogody. Jednolita warstwa chmur, które dosłownie kilka minut temu wydawała się zasłaniać cały świat zaczyna się rwać i strzępić pod wpływem wiatru. W dodatku idzie bokiem w kierunku gór na południu. Znów mija kilka minut, cały czas da się jechać i pomału zaczynam wierzyć, że dojadę suchy do domu. W górach solidnie pucuje, wyraźnie widać smugi deszczu opadające z chmur na ziemię. Nic to, trzeba zasuwać ile wlezie w chać.

No i udało się dojechać na sucho. Ale mnie zmordował ten wiatr. I jeszcze te pagórki między Gdowem i Wieliczką. Brrr...

  • DST 101.61km
  • Czas 03:25
  • VAVG 29.74km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 142 ( 78%)
  • Kalorie 3948kcal
  • Podjazdy 668m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 Kategoria Trening

Rozjazd.

Zimno jak cholera.
  • DST 35.71km
  • Czas 01:17
  • VAVG 27.83km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 149 ( 82%)
  • HRavg 120 ( 66%)
  • Kalorie 1323kcal
  • Podjazdy 54m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 kwietnia 2011 Kategoria Zawody

Murowana Goślina - zabawa w piaskownicy.

A tak na prawdę to wcale zabawą tego nie można było nazwać. Maraton w Murowanej okazał się być taki jakiego się spodziewałem. Naparzanie na blacie i walka z piaskiem oraz masakrycznie mocnym wiatrem.

Przyjechałem do Murowanej tylko i wyłącznie po sektor. Chyba się udało ale kosztowało mnie to ogromnie dużo. Wiedziałem, że takie maratony rządzą się własnymi prawami. Jeśli załapię się na jakiś fajny pociąg to dojadę na dobrym miejscu. Jeśli będę jechał sam to osłabnę i będę wlókł się na metę. I tutaj tkwił problem bo szybkie starty to nie jest mocja mocna strona.

No, ale nie było wyjścia. O 10 starter podniósł taśmę i poszedł ogień. Pierwsza piaskownica poszła nawet spoko. Przed sobą mam Lesława, którego zamierzałem się jak najdłużej trzymać. Na razie jedziemy w peletonie, jest płasko więc fajnie się rozgrzewam, nie przytyka mnie na początku tak jak w górach gdy od samego startu idą mocne podjazdy. Lesław cały czas z przodu, jakieś 100-200 metrów przed sobą widzę jego zieloną koszulkę. Pomału myślę co by dojechać do niego ale zrobiło się już luźno i jadę sam podczas gdy obok niego widzę kilka osób. To chwilę trwa aż wokół mnie konsoliduje się jakaś grupka. Jest też jakiś gostek co nadaje fajne tempo i razem współpracując szybko doganiamy grupę z przodu.

Chwilę odpoczywam na tyłach, z przodu miga kolejna zielona koszulka.To Maciu, jedzie sam i wyraźnie czeka na nas oglądając się co chwilę. Szybko go dochodzimy i od teraz zaczyna się prawdziwa jazda. Jestem już rozgrzany i jedzie mi się dobrze. Z naszej grupki zrobił się już całkiem spory peletonik i trzeba powiedzieć, że sporo harcuję z przodu. Jest nas dwóch, trzech co nadają tempo. Gdy tylko zjeżdżamy z czuba to peleton prawie się kładzie. To była ta chwila kiedy zdawałem sobie sprawę, że drogo może mnie kosztować to nadawanie tempa ale nie miałem wyjścia. Liczy się każda sekunda. Jedzie się bardzo ciężko, wiatr wieje tragiczny, lecimy fragment polną drogą w odkrytym terenie, dosłownie ledwo się dało toczyć.

W międzyczasie dojeżdża Hinol przez co mam trochę lepiej bo akurat on nie uchyla się od współpracy. Odpoczywamy chwilę po wietrznym odcinku. Mija już druga godzina jazdy, nadal czuję się dobrze. Kątem oka widzę, że Hinol też jeszcze nie robi bokami. Do tego jeszcze jeden gość też mocno jedzie. Rzucamy między sobą porozumiewawcze spojrzenia, Hinol krzyczy - trzeba rozbujać ten pociąg i dajemy ognia. Tempo idzie masakryczne, rzut na oka na licznik, za nami prawie 60 km i średnia ponad 28 km/h. Kilkanaście minut jedziemy na beztlenie, zmiany idą ogromnie mocne. Grupa momentalnie się rozrywam, Maciu zostaje w tyle, znika również Lesław. Nie ma chwili na odpoczynek, walka o utrzymanie koła, potem na czoło i znów deptanie ile fabryka dała.

Łączymy się z megowcami. Momentalnie robi się tłoczno. Od groma ich jedzie, na szczęście trasa szeroka i spokojnie da się wyprzedzać. Pomału zbliżamy się do Dziewiczej Góry. Zatrzymuję się na kilka sekund na bufecie żeby zatankować. To jedyny bufet gdzie staję. Z jedzenia nie korzystam. Hinol trochę zostaje z tyłu, oglądam się ale go nie widzę. Robi się kiszka bo nie wiadomo teraz kto giga jedzie i ciężko trzymać prędkość. Tuż przed Dziewiczą znów jedziemy razem z Hinolem. Zaczyna się seria stromych ale krótkich podjazdów. Sporo maruderów z mega, trzeba jechać na twardych biegach i szybko ich wyprzedzać w szerszych miejscach.

Nie ukrywam, że po tym naparzaniu pod wiatr i nadawaniu tempa ta górka trochę wchodzi mi w nogi. Ale i tak udaję się ją pokonać bardzo sprawnie. Płacę jednak słoną cenę bo przeżywam delikatny kryzys. Hinol trochę odjeżdża i nawet momentami znika mi z pola widzenia, a ja jakoś nie mogę wejść na wyższe obroty. Chwilę to trwa, zaczynam pomału odliczać kilometry do mety. Jadę teraz sam i walczę o przetrwanie. Ciężko się jedzie, ciężko się zmobilizować. Nogi już nie podają, organizm zaczyna się buntować. Hinol chyba też słabnie bo widzę, że jego koszulka zaczyna się zbliżać. Zbieram resztki sił, w kilka minut dojeżdżam do niego i ostatnie kilometry do mety pokonujemy już razem. Jeszcze tylko zakopujemy się w piaskownicy i już wyskakujemy na asfalt w Murowanej. Krótki finisz i meta.

Udało się zmieścić w 4 godzinach. Dokładnie czas jazdy to 3:58. Bardzo szybki maraton, bardzo męczący. W open przyjechałem na metę na 37 miejscu. W kategorii M4 zająłem bardzo nielubiane :) 4 miejsce. Do trzeciego brakło półtorej minuty i mógł bym czuć lekkie rozczarowanie ale nic z tych rzeczy. Udało się wejść na dekorację, wywalczyłem dobry sektor. No i najważniejsze, że noga podaje, zrobiłem formę jak jeszcze nigdy. Tak porównując międzyczasy to gdybym się na mega zdecydował to pewnie bym wygrał w cuglach. Zwycięzca M4 po godzinie jazdy na pierwszym międzyczasie miał o 4 minuty gorszy czas. Biorąc po uwagę, że najmocniej jechałem drugą i trzecią godzinę to pewnie bez problemów bym wygrał. No ale na wszystko przyjdzie czas :) - niech chłopaki z mega się pilnują bo może kiedyś ich sprawdzę :)


  • DST 103.80km
  • Teren 95.00km
  • Czas 03:58
  • VAVG 26.17km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 88%)
  • Kalorie 3860kcal
  • Podjazdy 176m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 kwietnia 2011 Kategoria Trening

Las Wolski

Mocny trening dzisiaj wyszedł. Udało się kilka podjazdów w dobrym tempie zrobić. Sporo terenu. No i udało się przed deszczem uciec. Kapało i kapało, ale rozlało się jak już w domu byłem :)
  • DST 43.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.23km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 134 ( 74%)
  • Kalorie 1905kcal
  • Podjazdy 714m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 kwietnia 2011 Kategoria Trening

Ujeżdżanie sprzętu.

Zlało mnie dzisiaj solidnie. Sam się prosiłem bo gdy wyjeżdżałem z domu już kapało. Byłem jednak zdesperowany aby przetestować rower w warunkach bojowych. Kilka minut jazdy w mżawce, a potem regularna ulewa, którą przeczekałem pod mostem. Trochę mnie wychłodziło i mógł bym powiedzieć, że przyjemnie dzisiaj już było.
Poczekałem kilkanaście minut i poleciałem do Lasku. Pośmigałem trochę i testy wypadły przyzwoicie. Przeskakiwania nie ma, za to podczas jazdy na najmniejszej tarczy z przodu łańcuch wydaje przeraźliwe dźwięki. Ale działa to o dziwo i mam nadzieję, że jak śmignę kilka maratonów to będzie lepiej.
  • DST 35.18km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 17.89km/h
  • HRmax 145 ( 80%)
  • HRavg 110 ( 60%)
  • Kalorie 1555kcal
  • Podjazdy 415m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 Kategoria Różne

Interesy i grzebanie przy sprzęcie.

Dzień techniczny dzisiaj wyszedł. Po pracy wypad na miasto w poszukiwaniu kasety. Udało się kupić w Bikershopie. Po drodze zaglądnąłem do mBike i zamówiłem sobie klamerkę do buta. No i szpula do domu zakładać te szpeja. Ściągnąłem starą kasetę i z bliska faktycznie dobrze nie wyglądała. Nowa wędruje na swoje miejsce, do tego nowy łańcuch i lecę na górkę na osiedlu co by przetestować. Początek nawet spoko ale jak tylko zrobiło się stromo i zredukowałem to kiepsko to wygląda. Próbuję kilka razy, na średniej tarczy, na małej i kaszana wychodzi. Rzęzi i zgrzyta, nie ma mowy o jeździe. Trochę podłamany spadam w chać żeby na spokojnie się temu przyjrzeć. Stawiam rower na stojak i widzę, że łańcuch lata po kasecie jak mu się zachce. No cóż - trochę to dziwne, wszystko wyregulowane było na cacy. Czyżby stara kaseta tak ściachana była, że aż miało by to wpływ na pracę przerzutki?

No nic-trzeba coś z tym zrobić. Zdawało by się prosta sprawa. Nowa przerzutka, nowe linki, nowe pancerze, kilka obrotów śrubą baryłkowa i sprawa załatwiona.
Ehe - nie tym razem. Jak na małych trybach wszystko gra to na dużych świruje. Jak poprawiam na dużych to znów na małych łańcuch wariuje. Kombinuję chyba z pół godziny. Już nawet zacząłem się zastanawiać czy może kółeczka przerzutki nie są jakieś kierunkowe i odwrotnie założone. Zdesperowany wyciągam jakąś starą instrukcję regulacji i punkt po punkcie robię tak jak pisze.

Trochę pomaga, nie jest idealnie ale jakoś to działa. Na polu deszcz i ciemno ale muszę to przetestować. Znów lecę na osiedlową górkę. Jest lepiej, na średniej tarczy da się jechać. Na pewno lepiej niż wczoraj. Na młynku trochę gorzej ale wyjeżdżam pod sporą stromiznę. Słychać wyraźnie, że korba kłoci się z łańcuchem ale nie ma wyjścia, będzie musiała się jakoś dogadać. Trzeba jechać do domu, zimno się zrobiło, przemoczony jestem. Jak wracam coś tam jeszcze testuję. Nie jest tak jak powinno, 5 i 6 bieg nie mogą się zdecydować gdzie ich miejsce.

Dzisiaj już nic nie zdziałam. Oby jutro pogoda była to trzeba wyskoczyć do lasku i pośmigać ostro. Mam nadzieję, że poukłada się to wszystko w pancerzu i uda się podregulować tak żeby to w końcu działało.
Niedziela, 3 kwietnia 2011 Kategoria Zawody

Ustawka w Pychowicach.

Pierwsze prawdziwe XC w tym roku. Wprawdzie to tylko nieoficjalne zawody ale ten kto przyjechał to jechał już na maxa. Było to co lubią, sucho, ciepło, fajna trasa, a i noga podawała więc mogę powiedzieć, że zadowolniony jestem.
Jechało mi się nawet fajnie, czas jazdy wyścigowych pętli wyszedł mi 57 minut. Cały czas udało się uzyskać wysoką intensywność, prądu wystarczyło do samego końca. Fajnie leciało się terenowe zjazdy, miodzio, kocham takie podnoszące adrenalinkę odcinki :)
Trochę szarpałem się z napędem, mocno przeskakiwał i musiałem kombinować z przełożeniami żeby dobrać takie, na którym dało by się pokonać co bardziej strome odcinki. No ale nie straciłem aż tyle i udało się przyjechać na 6 pozycji.
W tym tygodniu trzeba jednać podjąć jakieś działania bo na tym co mam nie będę w stanie przejechać sprawnie nawet Murowanej Gośliny.
  • DST 49.76km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.32km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 172 ( 95%)
  • HRavg 161 ( 88%)
  • Kalorie 1933kcal
  • Podjazdy 341m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 kwietnia 2011 Kategoria Wycieczka

Dolinki na lajcie.

Wyjazd w dolinki w grupce kilku znajomych. Świetna sprawa, pierwsza wiosenna wycieczka. Wszystko super poza tym, że okazało się, że napęd w moim startowym rowerze właśnie dogorywa. Trzeba będzie rozstać się ze starym poczciwym XTR i sprawić sobie coś nowego. Poza tym reanimowana przednia klamka od hampla nie działa tak jak powinna. Niby poza luzem wszystko jest ok. ale jakoś psychicznie mnie to wykańcza. Co jak co ale na zawodach hamulce muszę być w 100% sprawne. Nie ma miejsca na nawet najdrobniejsze usterki. Też chyba do wymiany.
No i pęknięta klamerka w prawym bucie. Wrrrr.....


  • DST 74.87km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 19.79km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 172 ( 95%)
  • HRavg 115 ( 63%)
  • Kalorie 3182kcal
  • Podjazdy 611m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl