Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98158.76 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.92%)
  • Czas na rowerze: 202d 00h 10m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:1165.72 km (w terenie 345.00 km; 29.60%)
Czas w ruchu:57:56
Średnia prędkość:20.12 km/h
Suma podjazdów:14781 m
Maks. tętno maksymalne:174 (94 %)
Maks. tętno średnie:157 (84 %)
Suma kalorii:50990 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:58.29 km i 2h 53m
Więcej statystyk
Czwartek, 16 lipca 2009 Kategoria Trening

Podjazdy pod ZOO

Trzeba iść za ciosem. Wczoraj było ciężko, dzisiaj na dobicie zrobiłem podjazdy pod ZOO. Początek był bardzo trudny, już po trzecim chciałem zrezygnować ale jakoś się przemogłem i dobrze bo potem się rozkręciłem. Zrobiłem 10 sztuk. Nie mierzyłem czasów, dopiero ostatni 10 podjazd włączyłem lapa i wyszło mi 7.12 - czyli nawet nieźle.
  • DST 63.37km
  • Czas 03:15
  • VAVG 19.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 170 ( 91%)
  • HRavg 124 ( 67%)
  • Kalorie 3250kcal
  • Podjazdy 1354m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 lipca 2009 Kategoria Trening

Jak walczyć z upałem.

Trudno jeździć przy 30 stopniach. To już nie jest przyjemność. Ja mam swój sposób na to. Wcześnie wstać i śmignąć jeszcze przed najgorętsza porą dnia :)
Dzisiaj wypaliło - do domu wróciłem koło 11 jak zaczynało się robić już nieprzyjemnie.
Dzisiejszy trening był ukierunkowany na siłę. Raczej wolno ale twarde przełożenia.
Może tętna nie wyszły jakieś wysokie ale kilka razy było ciężko.
  • DST 67.98km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 20.81km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 158 ( 85%)
  • HRavg 115 ( 62%)
  • Kalorie 2794kcal
  • Podjazdy 628m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 lipca 2009 Kategoria Trening

Podkrakowskie pagórki.

Dzisiaj mnie żona na rowere wyrzuciła. Dajecie wiarę !
Bo jakoś mi się nie chciało, no ale przy takim obrocie sprawy jak nie jechać. Miałem już od dawna zaplanowaną traskę po pagórkach na południe od Krakowa. Okolice Skawiny, Radziszowa, Mogilan. Bardzo urocze okolice chociaż gęsto zaludnione. Nie brak jednak zagubionych wśród wzgórz dróg i dróżek wijących się uroczu pośród zielonych łąk i lasów. Całkiem przyjemnie było.
  • DST 59.36km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 20.95km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 153 ( 82%)
  • HRavg 107 ( 57%)
  • Kalorie 2087kcal
  • Podjazdy 481m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 lipca 2009 Kategoria Przejażdżka

Przejażdżka na Liwocz.

Przejażdżka na Liwocz. Po maratonie śladu nie ma w nogach. W sumie to dzisiaj miałem ochotę na dłuższą jazdę. No ale trzeba do Krakowa wracać.
  • DST 20.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 13.33km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 146 ( 78%)
  • HRavg 114 ( 61%)
  • Kalorie 990kcal
  • Podjazdy 393m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 lipca 2009 Kategoria Zawody

Maraton Tarnów.

Maraton w Tarnowie pojechałem treningowo. Nie napalałem się za bardzo co nie znaczy, że się obijałem na trasie. Pojechałem dosyć mocno. Było trochę problemów ze sprzetem oraz z trasą ale nie spowodowało to jakiejś dużej straty. Może udało by się urwać z wyniki jakieś 3-4 minuty ale niewiele by to zmieniło. W końcu co to za różnica 40 lub 50 miejsce. Ostatecznie zająłem właśnie 50 miejsce OPEN oraz 10 w kategorii M3. Wyjątkowo pojechałem mega. Mocno się odwodniłem gdyż opuściłem jeden bufet i czułem nadciągające skurcze ale udało się ich uniknąć.

Trasa maratony bardzo szybka, sporo asfaltów, bardzo dużo szutrowych dróg. Ja osobiście lubię takie podgórskie okolice i podobało mi się jednak prawdziwi górale mogli być rozczarowani. No ale takie są okolice Tarnowa, coraz więcej asfaltu, cywilizacja wkracza w każdy zakątek.
Jak ktoś pojechał mocno to naprawdę mógł się zmęczyć. Uzbierało się tych podjazdów trochę, miejscami było naprawdę stromo, trudno było odpocząć bo poza podjazdem na Brzankę przeważały krótkie zjazdy oraz podjazdy i trzeba było cały czas deptać.
Teraz 2 tygodnie przerwy. Trzeba przygotować się do maratonu w Gorlicach.
  • DST 61.95km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 21.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 172 ( 92%)
  • HRavg 157 ( 84%)
  • Kalorie 3184kcal
  • Podjazdy 1133m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 lipca 2009 Kategoria Samo gadanie

Dzień techniczny.

Najwyższa pora żeby coś koło rowerów zrobić. Wszytskie się proszą o chwilę czasu. Najpierw wziąłem się za Sabotage. Ręce załamać. Brudny okropnie. Wypędzlowałem go z kurzu i naoliwiłem co potrzeba. Chwilę mi zeszło z regulacją przerzutki. Okazało się, że nie mam linki (a tyle szpejów w skrzynce), nie chciało mi się jechać do sklepu. Nie chodziło to tak jak trzeba, dopiero posmarowanie linki poprawiło sytuację. To działanie na krótką metę, już wiadomo, że po Tarnowie trzeba wymienić komplet linka+pancerz. Amorek na razie chodzi, stery też w porządku. Napęd o dziwo zachowuje się też poprawnie, łożysko w korbie fajnie śmiga. Aż zdziwiony jestem bo z poprzednim LX-em miałem ogromne problemy. A tutaj XTR-ek jednak chula :)

Śmigam na 3 łańuchach, zmieniam na czuja, po Tarnowie zamierzam właśnie zmienić. To będzie już 2 zmiana w tym sezonie więc tzreci łańcuch wskakuje.
Klocki hamulcowe na razie się trzymają (2 komplet w tym roku) ale już widać ślady zużycia. Na tylnym kole odkryłem spore luzy. Na tyle duże, że dyskwalifikuje je to z najbliższego startu. Na kółkach XTR śmigam już 2 sezon. Dużo przeszły, mają za sobą kilkanaście bardzo ciężkich i błotnistych maratonów. Do tego raczej ich nie oszczędzam, kto mnie zna wie, że delikatny nie jestem. Długo się trzymały ale chyba wypada im solidny serwis zrobić z wymianą konusów włącznie. Z bębenkiem też coś sie dzieje. Po wekeendzie mam 2 tygodnie przerwy w startach - dobra pora na serwis.

Poza tym niby wszytsko ok ale gdy zrobi się jedno to wypada drugie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wybrałem sobie bardzo drogi sport. Kiedyś tak sobie myślałem czy warto inwestować w te XTR-y. Po kilku latach użytowanie mogę coś napisać na ten temat. Otóż główną zaletą tej grupy jest precyzja działania i niezawodność. Raz wyregulowany trzyma się długo, napęd działa bez względu na warunki, czasem wydaje okropne dźwięki ale co ma zrobić to robi. Nie mam problemów z zaciąganiem łańcucha, mogę operować biegami na całkiem stromych podjazdach gdzie na LX-nawet nie próbowałem. Działa to rewelacyjnie - to muszę przyznać. Ale z drugiej strony w treningówce mam osprzęt klasy Alivio i również działa to bardzo dobrze. Może troszkę bardziej trzeba uważać ale również świetnie znosi katowanie. Podsumowując - gdyby Alivio ważyło tyle co XTR to jeździł bym na tym pierwszym. Niestety tak nie jest. Można powiedzieć co to 200-300 gr. Niby racja le na napędzie 200 gr, na kierze 100 gr, na kołach 300 gr.....i tak dalej ..i zbiera się 3 kg, a tu już czuć. A gdy jeszcze działa to troszkę gorzej to już robi się problem.

Czy więc warto inwestować w sprzęt ?
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 lipca 2009 Kategoria Trening

Podjazdy pod ZOO.

Trzeba trochę siły zrobić. Miało być 10 podjazdów ale po 8 spotkałem MiśQ i potrenowaliśmy na ławeczce koło kiosku :)
No ale i tak można trening uznać za udany. Czuję go w nogach.
  • DST 56.43km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 20.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 166 ( 89%)
  • HRavg 124 ( 67%)
  • Kalorie 2908kcal
  • Podjazdy 1127m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 lipca 2009 Kategoria Przejażdżka

Spontaniczny wyjazd.

Miałem dzisiaj ochotę na rower. Lasek Wolski juz bokiem mi wychodzi. Odpaliłem mapę pod Ozim i na szybko zrobiłem sobie taką spontaniczną traskę. Potem ładowanie do GPS i już pędzę. W sumie to nie bardzow wiedziałem gdzie jadę :) więc oczekiwałem niespodzianek. No ale nie było najgorzej. Przeleciałem przez Rząskę, potem Modlniczkę, dalej wpakowałem się w jakieś niechwieje ale dało się jechać, a w dodatku nawet jakieś znaki szlaku rowerowego się tam trafiły. Wyleciałem w Wielkiej Wsi, przeciąłem drogą na Olkusz i zleciałem do Doliny Prądnika. Potem jeszcze pokręciłem się po okolicy, pojadłem czereśni i powrót do domciu już szoską przez Zielonki. Czy to był trening ? Chyba nie. Po prostu miałem ochotę się przejechać na rowerze. Było fajnie, poznałem kilka ciekawych dróżek. Może jutro powtórka ?
  • DST 65.22km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 19.97km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 161 ( 87%)
  • HRavg 105 ( 56%)
  • Kalorie 2615kcal
  • Podjazdy 413m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 lipca 2009 Kategoria Zawody

Maraton w Pruchniku - wbrew przeciwnościom losu.

Poszedłem spać o pierwszej nad ranem, wstałem o 5 rano. Jeszcze czułem czułem się ociężały po weselu gdy już trzeba było wsiadać do auta i lecieć do Pruchnika. No pięknie - myślę sobie, rok temu tak mnie tam sponiewierało, a teraz bezpośrednio po imprezie to chyba tam padnę gdzieś na 3 rundzie.

Bardzo ciężki maraton. Zero płaskiego, cały czas jeśli nie w górę to w dół. Krótkie podjazdy i takież zjazdy jednak na tyle łagodne, że trzeba było dokręcać. Taka jazdy wykańcza. Tak przez 81 km i 5 godzin. Kilka błotnych sekwencji w lesie czy po wykoszonych łąkach gdzie za bardzo nie można było odpocząć. Zaraz po starcie długi podjazd. Oczywiście jak to mam w zwyczaju bardzo słabe kilka pierwszych kilometrów, gdy mnie już trochę odetkało to zaczęły się singielki w lesie gdzie mogłem jechać szybciej ale nie dało się wyprzedzić za bardzo. Zresztą nie szalałem też na początku bo zdawałem sobie sprawę, że taka zabawa czeka mnie przez najbliższe 5 godzin.
Pierwsza runda (27 km) pokonana w 1h30 minut. Druga pomimo narastającego zmęczenie jedynie 10 minut wolniej i przy wjeździe na trzecie -ZONK !

Pęka linka od tylnej przerzutki. Jestem na stadionie, do mety 100 metrów. Pierwsza myśle - DNF. Patrzę jak mijają mnie goście, których pracowicie odjeżdżałem przez całą drugą pętlę i nachodzą mnie czarne myśli. Po to wypruwałem flaki żeby teraz stać tutaj i patrzeć jak rywale bez mrugnięcie okiem omijają mnie szerokim łukiem. O nie - myślę sobie, nie koledzy , zostało jeszcze jedno okrążenie.

Linka pękła w miejscu mocowanie do śruby. Próbuję naciągnąć, dało się, przykręcam do przerzutki i coś tam próbuję jak chodzi. Okazuje, się, że jakoś to działa. Szybko na rower i dopiero po kilkudziesięciu metrach okazuje się, że mogę używać tylko 4 małych trybów z tyłu. Może jakoś przejadę te 27 km ?!
Pierwszy podjazd pokonuję bez problemów jednak po wjeździe w las słabnę. Już wiem, że na takich twardych biegach nie pociągnę długo. Jeszcze próbuję jednak już kolejny poważniejszy podjazd po żwirze zatrzymuje mnie w miejscu. Biorę się drugi raz za naprawę napędu. Tym razem naciągam linkę, że aż zębami zgrzytam. Przykręcam śrubę i próbuję jak śmiga. Okazuje się, że rewelacja ! Oczywiście o poprawnej indeksacji nie ma mowy ale mam do dyspozycji wszystkie tryby. Będzie dobrze !

Straciłem jedną pozycję i rzucam się w pościg lecz nogi już z waty. Jeszcze przez kilka km widzę rywala z przodu ale pogoń zapowiada się na nieskuteczną.

Zająłem jak zwykle :( 4 miejsce w kategorii. W open chyba gdzieś w okolicach 12.
Co by tu powiedzieć o mojej formie. Nie jestem zadowolony. Niby nawet nieźle ale wiem, że mógł bym szybciej. Sam nie wiem co myśleć. Może za wysoko patrzę porównując swoje wyniki do najlepszych i trudno się dziwić, że spotyka mnie rozczarowanie. W końcu Piecuch, Kasprzyk czy Arek Krzesiński to goście ze ścisłej czołówki polskich maratonów, a i bracia Szlachta też wiedzą o co chodzi w tej całej zabawie.

Tym czasem ja to schyłek kategorii M3. Jak by nie patrzeć w swojej kategorii jest dużo lepiej. Czwarte miejsce to czołówka, strata do trzeciego 10 minut. Gdyby nie problemy z linką to kto wie.... Trzyma mnie waga cały czas. Trochę przytyłem ostatnio, może z 1,5 kg i źle się z tym czuję. O ile na szybkim i krótkim XC jestem w stanie się sprężyć ( Folusz) to już maraton z każdą godziną wysysa ze mnie siły. Wożę ze sobą zbędne 6-7 kg. Gdybym jeździł bez tego było by dużo lepiej.

  • DST 78.66km
  • Teren 73.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 16.27km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 174 ( 94%)
  • HRavg 151 ( 81%)
  • Kalorie 4962kcal
  • Podjazdy 2100m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 lipca 2009 Kategoria Trening

Plany wzięły w łeb.

A tak się zawziąłem na dzisiaj. Wstałem o świcie, żonkę do pracy podrzuciłem, szybko śniadanie i gdy już miałem wsiadać na rower usłyszałem grzmoty. Nic to - pewnie samolot leci. Niestety zaraz do moich uszu dobiegło charakterystyczne szemranie, skok do okna ...i dusza zbita. Leje na całego i żadnych samolotów nie widać :)
Kurna, a taką miałem ochotę wyskoczyć w dolinki.
Skończyło się na Lasku Wolskim. Ale co to za jazda, niecałe półtorej godzinki.
Jutro impreza. Pojutrze maraton w Pruchniku. To już 6 start w cyklokarpatach. Generalkę już mam, teraz można by ewnentualnie poprawiać gorsze starty, a można by też na mega się przerzucić. Ale z drugiej strony w Komańczy dystans Giga ciągnie na Chryszczatą, a w Gorlicach super traska się szykuje przez doliny Beskidu Niskiego. Chyba skazany jestem na to giga :)
  • DST 28.04km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 19.56km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 157 ( 84%)
  • HRavg 105 ( 56%)
  • Kalorie 1227kcal
  • Podjazdy 297m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl